Jak to się zaczęło-part. 2
- ziegertkarolina
- 12 sty 2023
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 15 sie 2023
Więc chciałam zostać fryzjerem. Ale i też weterynarzem. Dosłownie całe gimnazjum biłam się z myślami. Co lepsze. Co rozsądniejsze. Serce mówiło mi fryzjerstwo ale ta jedna żyłka na sercu ciągnęła do weterynarii. Do koni 🥺 całe gimnazjum i, oooo zgrozo-całą 3 klasę nauczyciele wiercili mi dziurę w brzuchu. Że w ZSZ zmarnuję się z moimi ocenami.
Wiecie, asem nie byłam ale niżej 2 na koniec przedmiotów nigdy nie spadłam 😁
Wracając!
Najbliższa Szkoła weterynarii była oddalona o 60 km ode mnie. Bez płynnych dojazdów. Ba! Dojazdy nie wchodziły w grę bo poprostu zabrakło by mi doby 😅 był internat. Ale.. no właśnie to ale.. dużo zmieniło. Był internat ale drogi. Moich rodziców jakoś nie specjalnie było stać. Zresztą wszystko rozumiałam. Pokolenie '96 jeszcze pamięta resztkę ciężkich czasów 😜😪
Więc (wbrew tej jednej żyłce) - i nauczycielom podjęłam szkołę zawodową.
I tu się wszystko zaczęło oficjalnie.. ❤
3 lata praktyk, w skali 1-10 to... eeeeh.. 🙊😅
Praktycznie - nawet ok.
Psychicznie - heheeeee 😅 taaaa.
-0 😕
Po praktykach chciałam zostać sprzedawcą Więc możecie się domyślić 🤷♀️
Ale... ten dawny dzieciak z nożyczkami kuchennymi mnie postawił do pionu.. 😜
Zarejestrowałam się w UP, z nadzieją że znajdą mi coś. I jakoś potoczyło się dalej 😄
Dostałam się na staż w innym salonie. Było fajnie. Naprawdę fajnie. Polubiłam się spowrotem z Fryzjerstwem 🩵
I tak trwałam lekko ponad 5 lat 🙃
Part 3 niebawem 🖤
Comments